środa, 4 lutego 2015

Pełnoziarniste naleśniki ze szpinakiem i kurczakiem

Szpinak to jedno z warzyw, do których 'dorosłam'. Będąc dzieckiem nie znosiłam zielonej brei bez smaku, którą sporadycznie chcieli wcisnąć mi rodzice :D
Dopiero mając lat naście, gdy sama zaczęłam gotować, pokochałam szpinak.
Sekretem szpinaku jest jego dobre doprawienie. Przede wszystkim, szpinak kocha czosnek i gałkę muszkatołową :)


SKŁADNIKI NA NALEŚNIKI

/10-12 sztuk/

1.5 szklanki mąki pełnoziarnistej
0.5 szklanki mąki pszennej*
1.5 szklanki wody mineralnej gazowanej
1 szklanka mleka
2 jajka
4 łyżki oleju / oliwy
szczypta soli
1/3 łyżeczki kurkumy

Wszystkie składniki wrzucamy do miski i miksujemy na gładką masę. Odstawiamy na 20-30 minut, po czym smażymy naleśniki. Patelnię przed smażeniem smaruję pędzelkiem skropionym olejem, ale na patelnię już oleju nie wylewam. Tłuszcz mamy już w naleśnikach, więc to zbędne.

*jeśli jesteście już w miarę wprawieni w smażeniu naleśników i obyci z mąką pełnoziarnistą, to spokojnie można dać 2 szklanki pełnoziarnistej, a pszennej już nie dodawać. Ja polecam mąkę z Gdańskich Młynów, często jej używam.





SKŁADNIKI NA FARSZ:

/porcja na 6 osób/

3 opakowania szpinaku rozdrobnionego
5 filetów z kurczaka (ok. 600g)
6 łyżek jogurtu greckiego / serka Bielucha
4 ząbki czosnku
papryka ostra - 1 łyżeczka
chilli - 1/4 łyżeczki 
gałka muszkatołowa - 1 łyżeczka
pieprz cytrynowy
sól

Szpinak rozmrażamy, odlewamy nadmiar wody, podgrzewamy na patelni. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek (ilość wg uznania, my czosnek bardzo lubimy, więc daję sporo), chilli, paprykę, gałkę muszkatołową, szczyptę soli. Mieszamy do połączenia się składników.



W międzyczasie kroimy kurczaka w drobną kostkę, obficie obtaczamy w pieprzu cytrynowym i gotujemy na parze lub smażymy na patelni.

Kurczaka dorzucamy do farszu, dodajemy 6 łyżek jogurtu greckiego i porządnie mieszamy. 

Nadziewamy naleśniki i zjadamy ze smakiem :)
Na drugi dzień można naleśniki zapiec w piekarniku (w wersji niedietetycznej z serem żółtym :) ).














3 komentarze:

  1. A co to za ciekawa tacka do gotowania na parze? Ona stoi na pokrywce, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest Varoma z Thermomixa ;) Faktycznie tu wygląda, jakby stała na pokrywce od garnka, a ja ją po prostu tam na chwilę odłożyłam, jak kurczak był gotowy :D
    Ale nie mając żadnych sprzętów, radziłam sobie z metalowym durszlakiem, który wkładałam do dużego garnka, w którym było trochę wody, do durszlaka mięso i to przykrywałam pokrywką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahha a ja już rozkminiałam, jak spod tej pokrywki wylatuje para i "gotuje" kurczaka. :D Dzięki za wyjaśnienie!

    OdpowiedzUsuń